W czerwcu 2014 r. Acron poinformował o przekroczeniu progu 20% ogólnej liczby głosów w Grupie Azoty S.A. Od tego czasu w mediach pojawiają się obawy związane z możliwym wyborem przez rosyjskiego inwestora członka rady nadzorczej tej strategicznej polskiej Spółki w drodze tzw. głosowania oddzielnymi grupami. Wskazywane jest to jako czynnik ryzyka gospodarczego i politycznego (m.in. z powodu obaw przed „wyciekiem” informacji, do których indywidualny dostęp ma nadzorca wybrany w tym trybie). Ostatnio głosy takie nasiliły się w związku z Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniem Grupy Azoty S.A. zwołanym na 1. lutego br., w którego porządku obrad są m.in. zmiany w składzie Rady Nadzorczej. Przy okazji warto powrócić do szerszego kontekstu tego zagadnienia – ryzyka wrogiego przejęcia strategicznych spółek.
Warto przyjrzeć się sprawie Azotów nieco dokładniej (choć siłą rzeczy formuła felietonu ogranicza szczegółowość analizy). Otóż zgodnie z przepisami Kodeksu spółek handlowych („KSH”) akcjonariuszowi, który reprezentuje co najmniej 20% kapitału zakładowego spółki akcyjnej, przysługuje prawo wystąpienia z wnioskiem, aby najbliższe walne zgromadzenie przeprowadziło wybór rady nadzorczej w drodze tzw. głosowania oddzielnymi grupami. Wybór członka rady nadzorczej w tym trybie jest o tyle atrakcyjny, że taki członek rady może zostać delegowany do stałego indywidualnego wykonywania czynności nadzorczych, co oznacza m.in. prawo udziału w posiedzeniach zarządu oraz, w zasadzie nieskrępowany, dostęp do informacji o spółce. Posiadanie prawa do wnioskowania o przeprowadzenie wyborów rady w tym trybie nie gwarantuje jednak jeszcze wcale miejsca w radzie. Nie ma tu automatyzmu o czym, siłą rzeczy w sposób mocno uproszczony, piszę dalej.
Ze statutu Azotów wynika, iż w skład rady nadzorczej tej spółki wchodzi od 5 do 9 członków powoływanych przez walne zgromadzenie. Wobec „widełkowego” określenia liczebności organu nadzoru można rekomendować by – na chwilę przed przystąpieniem do wyborów w trybie głosowania oddzielnymi grupami – walne zgromadzenie dookreśliło z ilu członków będzie składać się rada nadzorcza. Jeżeli liczba ta zostałaby ustalona np. na pięć, wówczas dwa mandaty w radzie – z mocy Ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji – przypadają przedstawicielom pracowników. Tymczasem zgodnie z KSH jeżeli w skład rady nadzorczej wchodzi osoba powołana przez podmiot określony w odrębnej ustawie (tu: o komercjalizacji i prywatyzacji), wyborowi podlegają jedynie pozostali członkowie rady nadzorczej. Zatem – przy ustaleniu przez walne zgromadzenie liczby członków rady nadzorczej na pięć – dwa mandaty (przysługujące „z ustawy” przedstawicielom pracowników) nie podlegają uwzględnieniu zaś „do obsadzenia” pozostają wówczas tylko trzy miejsca. W celu wyboru przedstawiciela w radzie nadzorczej w drodze tzw. głosowania oddzielnymi grupami niezbędne byłoby wówczas utworzenie grupy reprezentującej nieco ponad 33,3% akcji obecnych na walnym zgromadzeniu. To zaś, w przypadku wysokiej frekwencji akcjonariuszy, może uniemożliwić Acronowi utworzenie grupy i dokonanie wyboru „swojego” członka rady nadzorczej (o ile inni istotni akcjonariusze się do niego nie przyłączą).
Powołanie przedstawiciela Acronu w skład organu nadzoru Grupy Azoty nie jest zatem zagwarantowane posiadanym przezeń co najmniej dwudziestoprocentowym pakietem akcji. Z drugiej jednak strony sytuacji takiej nie sposób wykluczyć. Dlatego też w takim przypadku niezwykle istotne byłyby takie (faktyczne) czynniki jak m.in. frekwencja na walnym zgromadzeniu, ustalenie liczby członków rady nadzorczej przez walne zgromadzenie (lub brak uchwały w tym przedmiocie co wymagałoby jednak odrębnego opracowania) oraz postawa (w tym sposób głosowania) wszystkich obecnych akcjonariuszy. Na koniec podkreślić należy, iż powyższe rozważania dotyczą przypadku, w którym w porządku obrad walnego zgromadzenia Azotów znalazłby się – na wniosek akcjonariusza posiadającego co najmniej 20% akcji, np. Acronu – (specjalny) punkt przewidujący expressis verbis wybór członków rady nadzorczej w drodze głosowania oddzielnymi grupami.
Podsumowując: w mojej ocenie – przy obecnej strukturze akcjonariatu Azotów – Acron nie ma „z automatu” zapewnionego miejsca w nadzorze Azotów. W zależności jednak od wielu, częściowo tutaj opisanych, czynników scenariusza takiego nie sposób całkowicie wykluczyć.
Casus Azotów nie jest przy tym bynajmniej odosobniony. Jest bowiem wiele spółek o strukturze akcjonariatu niezapewniającej komfortu posiadania (a przede wszystkim utrzymania) rzeczywistej kontroli przez wiodącego akcjonariusza (w tym m.in. Skarb Państwa). Ryzyko to nasila się w przypadku spadku ceny akcji, co dodatkowo może zachęcać do przejęć. Operacje takie mogą mieć z kolei również wrogi charakter. Dlatego warto (zawczasu) analizować różne scenariusze zapobiegające takiemu ryzyku. W tym kontekście pozytywnie należy ocenić zapowiedziane „głębokie analizy możliwości połączenia niektórych spółek w celu zabezpieczenia interesów Skarbu Państwa w tych spółkach przed ewentualnymi próbami wrogiego przejęcia”. Odwołując się bowiem do myśli Konfucjusza wskazać należy, iż „trzy są sposoby zdobywania mądrości. Pierwszy to refleksja – najbardziej szlachetny, następnie naśladowanie – jest on najłatwiejszy, a trzeci to doświadczenie – najbardziej gorzki ze wszystkich.” Zdecydowanie opowiadam się za refleksją niż uczeniem się na błędach. Szczególnie własnych.
***
Artykuł został opublikowany w „Gazecie Giełdy Parkiet” w dniu 13.01.2016 r., nr 8, str. 16.