Sąd Najwyższy chroni swobodę stron w arbitrażu

0
1887

Autorem gościnnego wpisu jest: Piotr Frelak

Sąd Najwyższy za wąską kontrolą wyroków sądów arbitrażowych

W tym miesiącu Sąd Najwyższy, w ramach postępowania toczącego się pod sygn. akt II CSK 557/13, rozpatrywał skargę kasacyjną w sprawie ze skargi o uchylenie wyroku sądu polubownego. O wyroku w tej sprawie pisała m.in. Rzeczpospolita:

Arbitraż nie zawsze musi się trzymać literynprawa

(artykuł jest dostępny także w części płatnej serwisu Rzeczpospolita pod adresem: http://prawo.rp.pl/artykul/1110798.html  Z doniesień medialnych wynika, że Sąd Najwyższy oddalił środek zaskarżenia, ponieważ uznał że skarga o uchylenie wyroku sądu polubownego nie może prowadzić do kontroli zasadności niedopuszczenia wniosków dowodowych oraz nie jest równoznaczna z ponownym rozstrzyganiem sprawy przez sądy powszechne.

Taka treść rozstrzygnięcia nie stanowi nowości. Stanowisko w tej kwestii jest już dość utrwalone w orzecznictwie Sądu Najwyższego. Wskazuje na to choćby orzeczenie ze sprawy V CSK 171/13, w którym stanowiło ono podstawę odmowy przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania.

Zasadność stanowiska przyjętego przez Sąd Najwyższy w sprawie rozpoznawanej w ostatnich tygodniach dodatkowo potwierdza jej stan faktyczny. Wynika z niego bowiem, że skarżąca opierała żądanie uchylenia wyroku sądu polubownego przede wszystkim na kwestionowaniu oceny dowodów oraz zakresu postępowania dowodowego. Tego typu zarzuty nie są często uwzględniane nawet w ramach apelacji. Tym bardziej, nawet w przypadku ich zasadności, nie mogłyby zostać uwzględnione w ramach badania przez sąd powszechny prawidłowości wyroku sądu polubownego. W ramach tego postępowania mogą bowiem być uwzględniane tylko poważne uchybienia związane z m.in.: (i) brakiem właściwości sądu arbitrażowego do rozstrzygnięcia sprawy, (ii) naruszeniem przez sąd arbitrażowy podstawowych zasad postępowania, lub (iii) sprzecznością wyroku arbitrażowego z podstawowymi zasadami porządku prawnego. Takimi uchybieniami mogłoby być, w przypadku omawianej sprawy, ewentualnie nieuzasadnione pominięcie wszystkich wniosków dowodowych jednej strony. Nie jest zaś takim naruszeniem zajęcie przez sąd arbitrażowy odmiennego od strony stanowiska co do ustaleń faktycznych.

Czy można zaakceptować wadliwe orzeczenie

Omawiane orzeczenie jest trafne i zgodne z przepisami dotyczącymi skargi o uchylenie wyroku sądu polubownego, dotychczasowym stanowiskiem orzecznictwa oraz dominującym poglądem doktryny. Warto jednak wskazać na jego konsekwencje. Wynika z niego bowiem, że nawet wadliwy wyrok arbitrażowy powinien pozostać w obrocie prawnym. Kierując się tym stanowiskiem sądy powszechne powinny na większość nieprawidłowości wyroków arbitrażowych przymykać oko lub zupełnie pomijać ich badanie.

Biorąc pod uwagę takie stanowisko spróbujmy postawić się w sytuacji strony pokrzywdzonej wadliwym orzeczeniem sądu arbitrażowego. Przez nieprawidłowe działanie sądu arbitrażowego może ona być zmuszona znosić takie jego konsekwencje jak utrata możliwości dochodzenia posiadanego roszczenia (w przypadku powoda), lub konieczność wykonania świadczenia, do którego nie była zobowiązana (w przypadku pozwanego). Dla zupełności obrazu warto dodać, że świadczenia, których dotyczą rozstrzygnięcia arbitrów, stanowią często kwoty wielomilionowe.  Czy w takiej sytuacji akceptacja dla wadliwego orzeczenia może być usprawiedliwiona?

Gdyby sprawa, której dotyczył wyrok sądu arbitrażowego trafiła do sądu powszechnego, strona miałaby możliwość skorzystania z przeprowadzenia kontroli instancyjnej orzeczenia. Mogłaby jej również przysługiwać skarga kasacyjna. Ponadto mogłaby się ona odwoływać do sprawdzonych i wielokrotnie komentowanych oraz uwzględnianych przez sądy zarzutów. Przez to szansa na usunięcie wadliwości rozstrzygnięcia stawałaby się realna.

W sprawie, którą zajmował się Sąd Najwyższy, strona postępowania arbitrażowego była pozbawiona tych środków. Nie dysponowała ona możliwością wszczęcia kontroli instancyjnej. Nie mogła ona również mieć pewności, że powoływanie się przez nią na jednolitą interpretację przepisów zostanie uwzględnione przez arbitrów. W istocie było to równoznaczne z pozbawieniem jej możliwości skorzystania w pełni z podstawowej ochrony jaką przyznają jej przepisy Konstytucji dotyczące związania sędziów przepisami ustaw oraz prawa do zaskarżania orzeczeń. Dlaczego więc można w tej sytuacji uznać za trafne stanowisko Sądu Najwyższego potwierdzające zasadność pozbawienia jej tej ochrony?

Swoboda stron postępowania arbitrażowego

Aby odpowiedzieć na powyższe pytanie warto szerzej przedstawić tą cechę arbitrażu, która decyduje o jego istocie. Arbitraż jest mianowicie niemal w całości oparty na swobodzie stron. Strony decydują najpierw o tym, czy i ewentualnie, które spory pomiędzy nimi mogą zostać rozstrzygnięte przez sąd arbitrażowy. Następnie wskazują arbitrów, którzy rozstrzygną spór, lub też określają sposób ich powołania. W końcu określają reguły rządzące prowadzeniem postępowania, a także prawo właściwe lub zasady, na podstawie których arbitrzy mają rozstrzygnąć spór. Ich swoboda w decydowaniu o sposobie prowadzenia postępowania jest tak duża, że mogą określać termin jego zakończenia, zgodzić się na pominięcie rozprawy, a nawet przewidzieć dwuinstancyjne prowadzenie postępowania. Jedyną rzeczą, której strony postępowania arbitrażowego nie mogą samodzielnie kształtować (o ile nie zawrą ugody), to treść rozstrzygnięcia sądu arbitrażowego.

Konsekwencje korzystania przez strony postępowania arbitrażowego z tak dużego zakresu dysponowania sposobem rozstrzygania sporu mogą być różne, a często ich wynik nie będzie zadowalający. Nie oznacza to jednak, że nieprawidłowe korzystanie z instytucji opartych na swobodzie stron powinno prowadzić do uznania samych instytucji za nieprawidłowe. Można w tym zakresie odwołać się do zasady swobody umów. Korzyści społecznych wynikających z korzystania z tej zasady nie podważa to, że jej wykorzystanie przynosi niektórym uczestnikom obrotu gospodarczego nie koniecznie sprawiedliwe korzyści.

Ustawodawca po to daje stronom postępowania arbitrażowego tak szeroką swobodę w określaniu sposobu jego prowadzenia oraz podstaw rozstrzygania, aby było ono sposobem definitywnego rozstrzygania sporów. Jeżeli bowiem pomimo przyznania stronom postępowania swobody, ustawodawca zdecydowałby się na możliwość szerokiego kontrolowania przez sądy powszechne rezultatów jej zastosowania, to w istocie doszłoby do sytuacji, w której arbitraż stawałby się jedynie pierwszą instancją w rozstrzyganiu sporu. Wówczas swoboda stron w wyborze reguł postępowania oraz prawa właściwego stawałaby się wyłącznie niezobowiązującą zabawą. Ostatecznie bowiem i tak spór byłby rozstrzygany z uwzględnieniem przepisów KPC i właściwego prawa materialnego.

Z uwagi na to istota arbitrażu, wynikająca ze swobody stron w określeniu jego zasad, może zostać zachowana wyłączenie wówczas, gdy respektowane będą jej konsekwencje. Dlatego zasadnie ustawodawca ograniczył zakres możliwości eliminowania z obrotu prawnego orzeczeń sądów polubownych tylko do takich, których wadliwość ma postać kwalifikowaną. Z tego samego względu na pełną akceptację zasługuje stanowisko Sądu Najwyższego, którego kontynuacje stanowi wyrok w sprawie pod sygn. akt V CSK 171/13, wskazany na początku wpisu.

Korzyści i ryzyka wynikające ze swobody stron w arbitrażu

Dla przedstawienia pełnego obrazu konsekwencji swobody stron postępowania arbitrażowego dla rozstrzygnięć w nim zapadających należy wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Pomimo wielu różnic pomiędzy postępowaniem sądowym i arbitrażowym wspólna jest dla nich nieprzewidywalność ostatecznego rozstrzygnięcia. Jest to notabene warunek, od którego zależy istnienie potrzeby powoływania organów rozstrzygających spory. Sama ta nieprzewidywalność nie jest jednak zaletą. Czasami leży ona w interesie jednej ze stron i jest przez nią potęgowana. Trudno jednak uznać, aby nieprzewidywalność rozstrzygnięć sądowych leżała w interesie społecznym. Jej utrzymywanie się byłoby bowiem zaprzeczeniem pewności prawa i mogłaby prowadzić do destabilizacji stosunków społecznych.

Minimalizowanie niepewności rozstrzygnięć w postępowaniu przed sądem powszechnym jest dokonywane na kilka sposobów. Po pierwsze poprzez określenie przez ustawodawcę przepisów, które stanowią podstawę orzekania. Po drugie poprzez ustanowienie kontroli instancyjnej orzeczeń, a po trzecie przez ujednolicanie wykładni tych przepisów i ich stosowania przez orzecznictwo Sądu Najwyższego.

Katalog środków, służących minimalizowaniu niepewności rozstrzygnięć w postępowaniu arbitrażowym, jest szerszy a zakres ich zastosowania leży w kompetencji stron. Podmioty prowadzące spór przed sądem arbitrażowym mogą przewidzieć podobne środki zwiększenia przewidywalności rozstrzygnięć do tych, które są wykorzystywane w ramach sądownictwa powszechnego. Mogą bowiem wskazać na rozstrzyganie sporu według prawa polskiego w ramach postępowania prowadzonego na podstawie odpowiednio stosowanych przepisów Kodeksu postępowania cywilnego. Mogą również przewidzieć dwuinstancyjny model postępowania. Oprócz tego strony mają również wpływ na rozstrzygnięcie poprzez powierzenie jego wydania osobom przez siebie wybranym, w tym np. specjalistom z dziedziny, której dotyczy spór. Strony mają również szeroki wpływ na to, jakie przepisy  będzie stosował sąd arbitrażowy. W ramach określenia reguł postępowania mogą ponadto przewidzieć to, że zespół orzekający będzie zobowiązany do poinformowania stron przed zakończeniem postępowania o podstawach prawnych rozstrzygnięcia, które są przez niego brane pod uwagę.

Z powyższego porównania wynika, że w arbitrażu strony dysponują znacznie szerszym zakresem środków służących kontroli treści rozstrzygnięcia i ograniczaniu jego nieprzewidywalności niż w sporze przed sądem powszechnym. Umiejętnie korzystając z przyznanej im swobody mogą one zapewnić większą trafność i sprawiedliwość końcowego orzeczenia.

Godząc się na uzyskanie tych środków przyjmują jednak na siebie również ryzyko tego, że skutek ich zastosowania nie będzie dla nich satysfakcjonujący. Ryzyko to jest na tyle duże, że zgoda stron obejmuje akceptację nawet dla wadliwych orzeczeń, o ile tylko wadliwość ta nie będzie naruszać podstawowych zasad porządku prawnego. Dopiero zrozumienie tych konsekwencji wyrażenia zgody na poddanie sporu pod rozstrzygnięcie sądu arbitrażowego pozwala na świadome korzystanie z tej instytucji. Dobrze więc, że Sąd Najwyższy dostrzega to czasami lepiej, niż uczestnicy postępowania arbitrażowego.

Piotr Frelak