W ostatnim miesiącu bardzo wiele osób zauważyło problem z „niedziałającymi” Mapami Googla (Google Maps). Jeszcze do niedawna, wpisując adres w wyszukiwarce Google otrzymywaliśmy fragment mapy. Wystarczyło jedno kliknięcie, aby link bezpośrednio przeniósł nas na stronę Map. Było to bardzo wygodne, zwłaszcza gdy chcieliśmy odnaleźć najbliższy przystanek czy parking dla samochodu. Przy okazji można było również skorzystać z dodatkowych usług oferowanych na tej stronie – np. wyszukania noclegu czy wyznaczenia trasy dojazdu.
Obecnie kliknięcie na mapę wyświetlaną w wyszukiwarce nie odeśle nas już do Map. Oczywiście nadal można wyszukiwać adresy bezpośrednio na stronie Map, ale wymaga to kilku dodatkowych kliknięć. Nie jest to przy tym wyniki żadnego błędu. Jaki jest zatem cel utrudniania codziennego korzystania z internetu?
Wyjaśnieniem tajemnicy są trzy niepozorne litery – DMA. Pod tym enigmatycznym skrótem kryje się unijne rozporządzenie – akt o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act). Wraz z rozporządzeniem DSA (akt o usługach cyfrowych, Digital Services Act) DMA wprowadza zasadniczą reformę rynku cyfrowego Unii Europejskiej.
Głównym założeniem DMA jest wydzielenie szczególnej kategorii dostawców usług elektronicznych – strażników dostępu (gatekeepers). Są oni wyznaczani przez Komisję Europejską, m.in. w oparciu o liczbę użytkowników (co najmniej 45 milionów aktywnych miesięcznie) oraz kryterium przychodu (co najmniej 7,5 mld EUR rocznie). Nie ma zatem przesady w stwierdzeniu, że strażnikami dostępu są najwięksi, globalni dostawcy usług cyfrowych.
Do grona strażników zaliczony został również Alphabet, zarówno w ramach usług wyszukiwarki (Google) jak i map (Mapy Google). Oczywiście, celem DMA nie jest tylko „wyróżnienie” największych usługodawców na rynku, ale przede wszystkim regulacja ich działalności. W konsekwencji wprowadzone zostały m.in. ograniczenia dotyczące przetwarzania, łączenia oraz wykorzystywania danych użytkowników pomiędzy różnymi usługami, również poprzez automatyczne „przenoszenie” zalogowania. Ostateczną decyzje w tym zakresie pozostawiono jednak użytkownikom – mogą oni wyrazić swoją zgodę na takie czynności. Jest to powód wyświetlania, w ostatnim czasie, licznych komunikatów (zwłaszcza w usługach Google) dotyczących zgody na tajemnicze łączenie usług.
Celem regulacji jest nie tylko ochrona danych użytkowników, ale także ograniczenie prób monopolizowania rynku. Możliwość przeniesienia się np. na stronę Map jednym kliknięciem jest bardzo wygodna, ale równocześnie bardzo pogarsza pozycję innych stron oferujących podobne usługi. To przekłada się nie tylko na mniejsze zyski z reklam. Obecnie mapy stanowią jedynie element systemu powiązanych usług (np. rezerwacji noclegów, nawigacyjnych czy czysto reklamowych). Monopol w zakresie jednej usługi może zatem bardzo ułatwić przejmowanie kontroli nad innymi rynkami czy nadużywanie pozycji dominującej.
Omawianego zagrożenia nie stwarzają dostawcy mniej popularnych usług. Przykładem może być chociażby wyszukiwarka Bing i mapy udostępniane przez Microsoft. Nadal można korzystać z nich w „tradycyjny sposób”.
Przypadek Map Googla stanowi tylko jeden przykład zmian jakie wprowadzić będą musieli dostawcy usług elektronicznych w Europie, zarówno ci najwięksi (zgodnie z DMA) jak i „najmniejsi” (na podstawie DSA). Jest to również doskonała ilustracja jak regulacje prawne mogą wpływać nawet na niepozorne aspekty naszego życia.