W arbitrażu łatwiej o opuszczenie zasłony korporacyjnej

0
1707

Prawo z perspektywy arbitra

Co jakiś czas zdarza się, że jestem powoływany do pełnienia funkcji arbitra. Wykonywanie tej funkcji jest zawsze wdzięcznym zadaniem, które pozwala spojrzeć na prawnicze wyzwania z nieco innej perspektywy.  Wymaga ono bowiem wcielenia się w rolę sędziego i oparcia się na materiale, który dostarczają pełnomocnicy stron. Przez to wykonywanie funkcji arbitra pozwala lepiej zrozumieć pracę sędziów i związane z ich zawodem wyzwania, dylematy i codzienne problemy. Arbitraż uczy zatem empatii…

Rola arbitra pozwala również pełniej dostrzec zadania profesjonalnych pełnomocników przy prowadzeniu postepowań. W szczególności pozwala zrozumieć, że dłuższe pismo niekoniecznie jest lepsze od krótszego, a replikowanie każdego argumentu przeciwnika jest często zbędne. Arbitrowi łatwiej jest także dostrzec to, że słabość argumentów reprezentowanej strony można w dużym stopniu zatrzeć poprzez staranne i profesjonalne przygotowanie pism procesowych oraz wystąpień na rozprawie. Nie zawsze pozwoli to na wygranie procesu, ale może umożliwić uzyskanie zaufania sądu, które może być bardzo istotne.

W ramach wykonywania funkcji arbitra można uzyskać nową i nieznaną orzecznictwu sądów powszechnych perspektywę, nie tylko na samo postępowanie i role pełnione w nim przez jego uczestników, ale również na stosowanie prawa. Arbitraż oferuje bowiem w tym zakresie znacznie szersze możliwości niż państwowy wymiar sprawiedliwości. Wynika to z tego, że podstawą orzekania przez arbitrów mogą być nie tylko przepisy prawa, ale również, o ile strony wyrażą na to zgodę, ogólne zasady prawa lub zasady słuszności. Dodatkowo same przepisy prawa mogą być ustalane w oparciu o wybór prawa dokonany przez strony na potrzeby rozstrzygnięcia konkretnego sporu. Wszystko to zapewnia stronom wolność w określeniu podstawy orzekania, a arbitrom umożliwia uzyskanie pewnego marginesu swobody interpretacyjnej przy ustalaniu podstawy prawnej rozstrzygnięcia.

Zasłona korporacyjna w postępowaniu arbitrażowym

Korzyści i zagrożenia, wynikające z możliwości wyboru sposobu ustalenia podstawy prawnej rozstrzygnięcia w arbitrażu, miałem okazję sam obserwować w jednej ze spraw, w której uczestniczyłem. Najogólniej można powiedzieć, że dotyczyła ona ponoszenia odpowiedzialności przez spółkę za działania innej spółki, należącej do tej samej grupy kapitałowej. Stan faktyczny tej sprawy wyglądał mniej więcej tak, że spółka z grupy kapitałowej, która była pozwana w sprawie, była związana umową z powodem. Natomiast druga spółka z grupy („spółka-siostra”), która nie była stroną postępowania, uzyskała korzyść ze świadczeń powoda dokonywanych na podstawie umowy.

Rozumiana formalnie podstawa prawna roszczenia nie usprawiedliwiała jego uwzględnienia, ponieważ w oparciu o postanowienia umowy powodowi należało się wynagrodzenie tylko za określone zachowanie pozwanej, a nie „spółki-siostry”, która de facto skonsumowała frukta umowy. „Spółka-siostra” należała jednak do tej samej grupy kapitałowej co pozwana. Przez to podmiot dominujący w tej grupie kapitałowej mógł swobodnie decydować, która z kontrolowanych przez niego spółek ostatecznie uzyska korzyść na podstawie umowy z powodem. Mógł on więc również wpływać na to, czy powód formalnie uzyska roszczenie wobec pozwanej na podstawie umowy, czy też nie. Taka sytuacja mogła zaś budzić uzasadniony sprzeciw, w sytuacji gdy powód wykonał swoje zobowiązanie z umowy.

Podstawową linią obrony pozwanej było twierdzenie, że umowa którą zawarła z powodem, nie obejmowała odpowiedzialności za działania osoby trzeciej, choćby wchodziła ona w skład tej samej grupy kapitałowej. Przyjęta przez pozwaną linia obrony prawdopodobnie okazałaby się wystarczająca do wygrania sprawy, jeżeli skład orzekający nie przyjąłby tzw. „szerszej perspektywy”. Każda z siostrzanych spółek stanowiła bowiem osobny oraz samodzielny podmiot praw i obowiązków, a polskie prawo wyklucza tzw. podnoszenie zasłony korporacyjnej i opieranie odpowiedzialności danego podmiotu na jego powiązaniach kapitałowych z inną osobą prawną. Orzecznictwo sądów państwowych dopiero w tym zakresie raczkuje, choć taki trend jest widoczny.

Powód w tej sprawie miał jednak podwójne szczęście, które doprowadziło ostatecznie do uwzględnienia jego powództwa. Wynikało ono po pierwsze z tego, że sprawa była rozpoznawana w postępowaniu arbitrażowym. W ramach tego postępowania ostateczne granice orzekania arbitrów wyznaczają wyłącznie podstawowe zasady porządku prawnego. Dlatego mają oni większą swobodę w wykładni i stosowaniu prawa, tak aby jednocześnie zapewnić słuszność rozstrzygnięcia i nie naruszyć pewności prawa.

Drugim czynnikiem, który umożliwił przekroczenie w sprawie bariery tworzonej przez tzw. zasłonę korporacyjną było to, że zgodnie z art. 1194 § 1 Kodeksu postępowania cywilnego, arbitrzy mogą rozstrzygać spór według prawa właściwego dla danego stosunku, bądź według ogólnych zasad prawa lub zasad słuszności. Dwie ostatnie z wymienionych podstaw orzekania mogą być stosowane wyłącznie w razie wyraźnego upoważnienia do tego sądu arbitrażowego przez strony. W omawianej sprawie takie upoważnienie zostało udzielone.

Udzielenie arbitrom upoważnienia do orzekania na podstawie zasad słuszności umożliwiło oderwanie podstawy ich rozstrzygnięcia od konkretnych przepisów prawa i ich wykładni, na rzecz stosowania zasad uczciwości kupieckiej, dobrych praktyk, utartych zwyczajów i innych zasad wyznaczających kanony prawidłowego postępowania uczestników obrotu handlowego. Tak określona podstawa orzekania uwypukliła racje przemawiające w sprawie za stanowiskiem powoda, a dodatkowo usuwała stawiane przez przepisy prawa bariery, związane z niezależnością prawną spółek należących do jednej grupy kapitałowej i samodzielnością podstaw do ponoszenia przez każdą z nich odpowiedzialności za wykonywanie zobowiązań.  Nie oznacza to jednak wcale, iż wyrok byłby inny wówczas, gdyby na orzekanie według zasad słuszności nie byłoby zgody.

Kiedy warto zdecydować się na orzekanie według zasad słuszności

Na tle powyższej sprawy warto zadać pytanie o przewidywalność rozstrzygnięć arbitrażowych oraz sens udzielania zgody na orzekanie według zasad słuszności. W przypadku orzekania przez sądy powszechne istnieje obiektywny wyznacznik prawidłowości rozstrzygnięcia, którym są przepisy prawa. Ich treść jest powszechnie znana, a ich wykładnia szeroko dyskutowana w orzecznictwie i piśmiennictwie. Zapewnia to pewien, czasami pozorny (bo orzecznictwo nie zawsze jest jednolite), stopień stabilności i pewności podstawy rozstrzygnięcia. Natomiast w przypadku zasad słuszności zakres dyskrecjonalnej władzy arbitrów rozszerza się tak znacznie, że jedynie ewidentna sprzeczność wydanego na ich podstawie orzeczenia z powszechnym odczuciem sprawiedliwości oraz podstawowymi zasadami porządku prawnego może uzasadniać jego kwestionowanie.

Orzekanie według zasad słuszności będzie pozostawało zwykle w interesie strony, której sytuacja wskazuje na potrzebę udzielenia jej ochrony prawnej, gdy prawo takiej ochrony nie przewiduje. Wyrażenie zgody na orzekanie według zasad słuszności będzie uzasadnione również wówczas, gdy strona ma pełne zaufanie do kompetencji arbitrów. Udzielenie takiej zgody może być szczególnie potrzebne, gdy skład orzekający składa się ze specjalistów z zakresu dziedziny, mającej znaczenie dla rozstrzygnięcia sporu, którzy zarazem – co mogłoby się zdarzyć szczególnie w arbitrażu międzynarodowym – nie posiadają wykształcenia prawniczego. Wówczas zgoda na orzekanie według zasad słuszności będzie dodatkowym potwierdzeniem udzielonego im upoważnienia do rozstrzygnięcia sporu i umożliwi uniknięcie wad orzeczenia wynikających z braku szczegółowej znajomości przepisów prawa przez arbitrów. W końcu orzekanie według zasad słuszności jest również powiązane z dziedzictwem arbitrażu, związanym z rozstrzyganiem sporów pomiędzy kupcami, zrzeszonymi w jednej organizacji. Jest ono wyrazem etosu kupieckiego, który wyżej ceni uczciwość, niż wygraną. We wszystkich powyższych sytuacjach warto więc zaufać arbitrom i zdać się na ich orzeczenie. Szczególnie, że strony w arbitrażu same wpływają na to, kto będzie rozstrzygał ich spór.

Autorem wpisu jest dr Radosław L. Kwaśnicki, Partner Zarządzający w Kancelarii RKKW

ZOSTAW ODPOWIEDŹ